Vom Nebelhorn fällt eine Lawine auf Georg: eine Anklage wegen Körperverletzung und Beleidigung aufgrund rassistischer Motivation und Schmerzensgeldprozess. Zudem war noch unklar, welche Anklage, der Staatsanwalt gegen ihn erheben würde. Achenbach legte der Familie nicht nur die finanziellen Forderungen, sondern auch die Forderung nach öffentlichen Entschuldigungen vor. In Anbetracht dessen, worum es in der Entschuldigung ging – um einen rassistischen Angriff – war dies von Anfang an inakzeptabel. Eine solche Entschuldigung wäre ein Eingeständnis von Schuld. Sebastian musste, ob er wollte oder nicht, nach einer Lösung suchen, denn das Gespenst einer Schande hing über der Familie, die nicht gelöscht werden konnte. Also bat er Lisa, ihm bei der Lösung dieses gordischen Knotens zu helfen. Die Verhaftung von Georg führte dazu, dass sich die Wege von Lisa und Liam im Leitnerhof erneut kreuzten. Wieder einmal wurden sie beiden auf gegenüberliegenden Seiten der Barrikade platziert. Lisa verbarg ihre Verachtung nicht. Sie fragte Achenbach, wie viel ihm die Familie Edelstein für den Ruin die Leitners versprochen habe. Er antwortete kalt, dass er den Fall sogar kostenlos annehmen konnte.
„Willst du dich zur Wahl stellen?“, fragte Lisa.
„Wie bitte?“, erwiderte Liam völlig überrascht.
„Ich habe die Rede gehört. J.F. Kennedy selbst würde sich dafür nicht schämen.“
„Danke“, erwiderte Liam, der spürt den Spott von Lisa noch nicht.
„Ich versuche, ein Wort zu finden, das es adäquat zusammenfassen könnte… Aber wegen persönlicher Einschübe ist es wahrscheinlich… Mythomanie?“
Lisa konnte nicht umhin, die Tatsache zu kommentieren, dass Liam Florians Fall eingenommen hatte.
„Ich habe gehört, dass du Florian Leitner verteidigen wirst.“
„Wenn das so ist, was dann“
„Irgendwie bin ich nicht überrascht.“
„Du hattest deine Hand in diesem Spiel?“
„Ich weiß nicht, wovon du redest“.
„Du lügst schlecht. Das ist wohl dein einziger Vorteil … na ja, abgesehen vielleicht von einem schnellen Schritt zur Pointe. Ohne unnötige Spannung.“
Lisa schüttelte ungläubig den Kopf. „Dass mir dieser besondere Fatzke damals in die Quere kommen musste!“, ging ihr durch ihren Kopf.
„Du hast Ritter dazu gebracht hat, Anzeige zu erstatten.“
„Ich muss mich vor dir nicht rechtfertigen.“
„Stimmt! Zumal es keine Frage, sondern eine Aussage war.“
„Denkst du, was du willst. Wenn man bedenkt, wie mies Anwalt du bist, kann ich gemütlich schlafen, da ich genau weiß, welches Urteil gefällt wird.“
„Dein Traum wird sich nie erfüllen.“
„Woher weißt du, wovon ich träume?“
„Ich versuche nicht einmal zu raten. Deine perversen Träume interessieren mich nicht.“
„Wenn dieser Prozess abgeschlossen ist, kannst du deine Anwaltstätigkeit an den Nagel hängen und deine Anwaltsrobe auf dem Flohmarkt verkaufen.“
„Wir sehen.“

Als Lisa das Treffen mit Sebastian verließ, traf sie Mirjam auf dem Flur.
„Hallo, Mirjam!“
„Hallo, Lisa!“
„Wie fühlst du dich?“
„Wie soll ich mich fühlen? Ich habe mich die ganze Nacht gefragt, wie ich so viele Jahre mit einem Verrückten verbringen konnte.“
„Marie hat seit gestern kein Wort gesagt.“
„Versteh mich nicht falsch, Lisa, wenn ich dieses Bild gestern gesehen habe, hat sie mir wirklich leidgetan. Jan wollte Marie benutzen. Das lässt sich nicht leugnen. Aber wir wissen beide, dass Marie hier nicht unschuldig ist. Sie hat auch betrogen. Das hätte nicht passieren müssen. Und meine Tochter müsste jetzt nicht den Preis dafür zahlen.“
„Wie geht es Lea?“
Als Antwort entfaltet Mirjam nur das nass Betttuch, dass sie in ihrer Hand hat.
„Oh, Gott!“
„In den Zeitungen steht, dass ihr Vater Juden hasst. Sie ist fast neun Jahre alt. Es ist nur eine Frage der Zeit, bis sie anfängt, Fragen zu stellen. Was soll ich ihr dann antworten? Ich kann sie nicht einmal von hier wegbringen. Du hast dein Bestes dazu getan, dass ich jetzt hilflos bin“, sagte Mirjam bitter.
„Es tut mir wirklich leid.“
„Das ist nicht genug, Lisa. Diese Rassismusvorwürfe gegen Georg müssen fallen gelassen werden.“
„Georg steht vor einem Strafprozess. Soeben war der Anwalt der Familie Edelstein hie, deshalb kommt noch eine Zivilklage auf Schmerzensgeld hinzu. Jan wird vor Gericht aussagen müssen. Und was, wird er unter Eid lügen? Dieser Prozess ist ganz und gar nicht zu seinen Gunsten.“
„Du verstehst gar nichts, Lisa. Die Wahrheit zu sagen bedeutet für Jan, dass er für seinen Vater, für seine gesamte Großfamilie tot sein wird. Er wird vor seinen Kollegen, Freunden und Patienten an Glaubwürdigkeit verlieren, weil er sie jahrelang betrogen hat. Jan wird coming out nicht riskieren. Er hat zu viel zu verlieren. Und Georg wird Marie niemals benutzen, um sich zu verteidigen.“
„Marie wird selbst nicht schweigen.“
„Marie hatte nicht genug Mut, um Georg die Wahrheit zu sagen. Nun, das kann ich noch verstehen. Aber mich!“, rief Mirjam, und ihre Stimme wurde zitternd. „Marie weiß perfekt, dass mir in meinem ganzen Leben noch nie jemand so nahe gestanden hat wie sie. Ich sagte ihr, wenn ich eine Schwester hätte, würde ich wollen, dass sie so wird wie sie, und sie hat mich trotzdem betrogen.“
„Verzeihe mir, Mirjam, aber ich kenne meine Schwester besser. Marie wird nichts tun, Georgs Leben zu ruinieren.“
„Ja, aber sie wird auch nichts tun, um sein Leben zu retten. Als Jans Ex-Verlobte wird sie überhaupt nicht aussagen müssen. Das weißt du als Anwältin. Marie wird ihre Hände in Unschuld waschen.“
„Man kann sicherlich etwas tun!“, rief Lisa, die ihre Waffen nicht niederlegen wollte, bevor die Schlacht begann. „Vielleicht könnten wir es versuchen, mit seinem …, mit diesem jungen Psychiater zu sprechen.“
„Ich bezweifle, dass es sinnvoll ist. Jan wird niemals öffentlich zugeben, dass er schwul ist.“
„Aber wir können es mindestens versuchen!“
Pat.

Na Georga spadła lawina z Nebelhorn. Skarga o naruszenie dóbr osobistych – obraza godności na tle rasistowskim oraz oskarżenie o pobicie. W dodatku ciągle nie było wiadomo jakie oskarżenie karne ostatecznie postawi mu prokurator — w najlepszym razie o pobicie, w najgorszym — o usiłowanie zabójstwa. Achenbach nie tylko przedłożył rodzinie żądania finansowe, ale też żądanie publicznych przeprosin, co ze względu na to, czego one miały dotyczyć, tj. aktu agresji na tle rasistowskim – były od początku, nie do akceptacji. Takie przeprosiny byłyby wyrazem przyznania się do winy. Sebastian chciał czy nie chciał, musiał szukać rozwiązania. Poprosił więc Lisę o pomoc w rozwiązaniu tego węzła gordyjskiego. Zatrzymanie Georga poskutkowało tym, że w Leitnerhof ponownie skrzyżowały się drogi Lisy i Liama. Po raz kolejny postawieni byli po przeciwnych stronach barykady. Lisa nie kryła pogardy. Wprost zapytała Achenbacha, ile obiecała mu rodzina Edelstein za zrujnowanie Leitnerów. Ten zimno odparł jej, że tę sprawę wziąłby nawet za darmo.
– Masz zamiar kandydować?
– Przepraszam, że co takiego? – Liam nie rozumiał.
– Słyszałam wystąpienie. Sam J.F. Kennedy by się go nie powstydził.
– Dziękuję. – Liam jeszcze nie wyczuwał kpiny u Lisy.
– Próbuję znaleźć słowo, które mogłoby je adekwatnie podsumować … Ale z uwagi na osobiste wstawki, to chyba … mitomania?
Lisa nie mogła się powstrzymać od skomentowania tego, że Liam wziął na siebie sprawę Floriana.
– Doszły mnie słuchy, że masz zamiar bronić Floriana Leitnera.
– A jeśli tak, to co?
– Jakoś nie jestem zaskoczona.
– Maczałaś w tym palce, co?
– Nie wiem, o czym mówisz.
– Słabo kłamiesz. I to chyba jedyna twoja zaleta … No może poza jeszcze szybkim przechodzeniem do puenty bez zbędnego suspensu.
Lisa pokręciła z niedowierzaniem głową. „Że też musiał się mi wtedy napatoczyć akurat ten bufon!” – przeleciało jej przez głowę.
– To ty namówiłaś Ritter na wniesienie oskarżenia.
– Nie muszę się ci tłumaczyć.
– Fakt. Zwłaszcza że to nie było pytanie, tylko stwierdzenie.
– Myśl sobie, co chcesz. Biorąc pod uwagę, jak kiepskim jesteś adwokatem, mogę być o wyrok spokojna.
– Twój sen się nigdy nie spełni.
– Skąd ty możesz wiedzieć, o czym ja śnię?
– Nawet nie próbuję zgadnąć. Twoje perwersyjne sny mnie nie interesują.
– Po tej sprawie będziesz sobie mógł swoją praktykę na kołku zawiesić, a togę adwokacką na pchlim targu sprzedać.
– Zobaczymy.

Wychodząc ze spotkania z Sebastianem Lisa natknęła się w holu na Mirjam.
– Mirjam!
– Cześć, Lisa.
– Jak się czujesz?
– A jak mam się czuć? Całą noc zastanawiałam się, jak mogłam tyle lat spędzić z szaleńcem.
– Marie od wczoraj nie powiedziała słowa.
– Nie zrozum mnie źle, Lisa, kiedy zobaczyłam wczoraj to zdjęcie, naprawdę jej współczułam. Jan chciał ją wykorzystać. Tego nie da się zaprzeczyć. Jednak obie wiemy, że Marie nie jest tu bez winy. Ona też oszukiwała. To wszystko nie się musiało wydarzyć. A moja córka nie musiałaby za to teraz płacić ceny.
– Właśnie jak Lea?
Mirjam w odpowiedzi rozwinęła tylko trzymane w ręku zlane prześcieradło.
– O Boże.
– W gazetach piszą, że jej ojciec nienawidzi Żydów. Ona ma prawie dziewięć lat. To tylko kwestia czasu, jak zacznie zadawać pytania. I co ja mam jej wtedy odpowiedzieć? Nawet nie mogę jej wywieźć daleko stąd. Postarałaś się o to dobrze. – powiedziała Mirjam z goryczą w głosie.
– Naprawdę mi przykro.
– To nie wystarczy, Lisa. Te oskarżenia o rasizm muszą zostać wycofane.
– Georga czeka proces karny. Przed chwilą był tutaj adwokat rodziny Edelstein, a więc będzie miał też proces cywilny o odszkodowanie. Jan będzie musiał zeznawać przed sądem. I co będzie kłamał pod przysięgą? Ten proces wcale nie jest mu na rękę.
– Ty naprawdę nic nie rozumiesz, Lisa. Powiedzenie prawdy oznacza dla Jana, że stanie się martwy dla swojego ojca, dla wszystkich swoich krewnych. Straci twarz przed kolegami w pracy, przyjaciółmi, utraci zaufanie u swoich pacjentów, bo ich też oszukiwał całymi latami. Jan nie zaryzykuje coming outu. Ma za dużo do stracenia. A i Georg nigdy nie będzie się bronił przy pomocy Marie.
– Marie sama nie będzie milczeć.
– Marie nie miała odwagi powiedzieć prawdy Georgowi. No, to jeszcze rozumiem. Ale mnie?! – zawołała Mirjam, a głos jej stał się drżący. – Marie dobrze wie, że nikt nigdy w całym moim życiu nie był mi tak bliski, jak ona. Powiedziałam jej, że gdybym mogła mieć siostrę, to chciałbym, żeby była taka, jak ona. A mimo to mnie oszukała.
– Rozumiem twój zawód, Mirjam … ale wybacz, ja jednak lepiej znam moją siostrę. Marie nie przyłoży ręki do zrujnowania życia Georgowi.
– Owszem, ale też nie przyłoży jej do ratowania go. Jako była narzeczona Jana, wcale nie będzie musiała zeznawać. Dobrze to wiesz, jako prawnik.
– Coś jednak na pewno da się zrobić! – zawołała Lisa, która nie zamierzała składać broni, zanim bitwa się rozpoczęła — Może by tak spróbować porozmawiać z tym jego… no z tym młodym psychiatrą.
– Wątpię, czy to coś da. Jan nigdy się publicznie nie przyzna do tego, że jest gejem.
– Ale spróbować można.